Śnieg jest? Jest.
Minus na termometrze jest? Jest.
Katar jest?. No ba!
|
Deviantart.com |
Tak więc zaczęła się zima. Na końcu stycznia. Za oknem termometr nie ugięcie pokazuje tylko -12 stopni i wcale nie chce być więcej. Pogoda byłaby całkiem do zaakceptowania gdyby nie fakt, że śniegu tyle co aby ozdoby i kiedy w końcu grubsza warstwa białego puchu ma szansę się utrzymać na dłużej tak by sanki w końcu z piwnicy wyciągnąć to nic, a nic spaść nie chce.Tak więc zawiedziony Ksawko codziennie lamentuje nad sankami i bałwanem i dzień w dzień kiedy tylko otworzy oczy biegnie zobaczyć czy na dworze choć trochę śniegu przybyło. Za to ja? W tym roku zauważyłam, że zbyt bardzo przywiązałam się do ciepła i plusowych temperatur. Siedzę owinięta kocem przez cały dzień w swoim długim rękawie i bluzie K i wciąż nie czuje by było mi cieplej. Co najważniejsze od 5 dni wybieram się na większe zakupy i jakoś dostać się do sklepu nie mogę bo zbyt zimno, zbyt mokro i za bardzo podoba mi się w domu z kubkiem gorącej czekolady, miską ciepłego budyniu lub owinięta kocem na dywanie grając w pchełki z moim pierworodnym.
Tak czy owak nie ważne jak wielkie byłyby moje lamenty-dziecko zobowiązuje.
Na dwór choć na 20 min wyjść musimy bo i Syn spokojniejszy i Matka się cieszy widząc jego uśmiech.
Co najlepsze ze spaceru wracamy tak zmęczeni, że maluch ląduje w łóżeczku, a ja na fotelu z kawą i moim kocem, za którym w ciągu tych 20minut zdążyłam się stęsknić.
Oj tak, gdyby można było też bym wcale nie wychodziła. Jedynie smak szarlotki i kakao motywuje mnie do wstania :)
OdpowiedzUsuń